Opowiem Wam historię o której zupełnie zapomniałam a dzięki wczorajszemu buszowaniu po kartonach (po przeprowadzce jeszcze niektóre rzeczy są nierozpakowane) przypomniała mi się osoba ,która przeżyła piękną miłość ale jej życie nie było wcale takie cudowne.
Zacznijmy od początku . Przychodzi taki czas w życiu ,że nasz rozum odmawia współpracy z ciałem. Nasz mózg jest kopalnią niezliczonych ilości informacji , fascynujący organ który tak naprawdę odpowiada za to kim jesteśmy! To tam kreuje się nasza osobowość , tam zbieramy wspomnienia i wszystko czego nauczyliśmy się przez całe życie.
Wtedy dopada bezbronnych struszków alzheimer , zaczyna się niepozornie zapominają o drobiazgach później nie pamiętają Twojego imienia a na koniec nie wiedzą kim jesteś i gdzie się znajdują. Choroba pustoszy ich umysł , wspomnienia , cofa do pewnego momentu w życiu i tam zatrzymuje sprawiając ,że są zupełnie innymi ludźmi.
Gdy skończyły się egzaminy miałam plan , wyjechać za granicę i tak zrobiłam. Mieszkałam w miasteczku które nie różni się od naszych polskich ale jednak. Społeczeństwo kultura ,domki i uliczki z historią. Zafascynowana tym miejscem pokochałam je , tak jestem niepoprawną romantyczką.
Zupełnie przypadkiem poznałam Emili starszą panią którą dotknęła choroba alzheimera. Był dzień ,że była mała dziewczynką , zakochaną Panną i niekiedy sobą.
Jest to prawdziwa historia miłości Emilii i Williama , która była piękna i przetrwała nawet chorobę!
Emilii nie była pięknością a jej urodą była raczej nietypowa lecz miała w swoim wyglądzie coś co ją wyróżniało. Jako młoda dziewczyna zaledwie siedemnastoletnia poznała Williama swoją pierwszą i największą miłość , on był starszy od niej bardzo przystojnym postawnym mężczyzną , wojskowym. Tworzyli razem ładną parę , oglądając ich zdjęcia emanowały miłością i szczęściem. Żyli oni w czasach II wojny światowej ,tak dobrze czytacie !
Pobrali się i żyli w małym domku na uboczu miasteczka , kochali się a z tej miłości zrodziło się dziecko " Ester". Ale był czas wojny a William zosta wysłany do walki. Obiecał Emilii ,że wróci ale nigdy więcej się już nie zobaczyli ich córeczka miała trzy latka. Emilii nigdy nie przyjęła do wiadomości ,że jej Willi nie żyje cały czas miała nadzieję.
I tu wszystko co piękne się kończy Emilii zamieszkała w rodzinnym domu ale wtedy to był wielki wstyd ,że ona bez męża została sama z dzieckiem ( wydaje mi się ,że pod tym względem niewiele się zmienia mimo biegu lat) . Jej ojciec prosty człowiek , koniecznie chciał wydać ją za mąż i mimo sprzeciwu nie miała ona wiele do powiedzenia. Postarali się o to bardzo szybko nie szanując jej uczuć i żałoby wydali za mąż. Człowiek ten był dużo starszy , Emilii twierdzi ,że nigdy go nie kochała a wręcz nie lubiła . Był gburowaty nadużywał alkoholu a ją samą traktował jak służącom na domiar tego mieli dwie córki! Mimo wszystko nie wolno jej było powiedzieć złego słowa , bo jak twierdził jej ojciec powinna być wdzięczna ,że ją chciał i uznał nie swoje dziecko.
Bardzo szkoda mi jej nie miała łatwego życia to ją zmieniło. Gdy poznałam Emilii była w zaawansowanym stadium choroby i na początku nie wiedziałam czy to co mówi jest prawdą. Później poznałam Ester i ona powiedziała mi ,że jej ojciec jako bohater wojennym został odznaczony i mogę pojechać do kapliczki gdzie ludzie oddają hołd żołnierzom a na pewno znajdę więcej informacji. Tak też było znalazłam jego zdjęcie podpisane oraz stopień i odznaczenia ( nie pamiętam tego wszystkiego dokładnie więc nie napiszę szczegółów)
Choroba Emilii zniszczyła jej umysł ale wiecie co jest piękne? Zatrzymała się na etapie w którym była z Willim ;) Nie poznawała rodziny , nie była świadoma tego ,że jej obie córki z drugiego małżeństwa umarły na raka a ona nadal żyje. Ale pamiętała dokładnie ze szczegółami jak wyglądał William , jak się poznali jak wyglądał ich dom i inne drobiazgi. Czasami nie wiedziała jak ma na imię. Na komodzie w swoim pokoju i salonie miała zdjęcia na których byli razem lub on sam , ilekroć zapytana kim jest mężczyzna na zdjęciu odpowiada "Willi" lub "Mój Kochany Willi" drugiego męża nie pamiętała wymazała całkowicie z pamięć na zmianke o tym ,że była drugi raz mężatką wpadała w szał. Ester twierdzi ,że kiedyś wnuk powiedział Emilii ,że Willi nie żyje wpadła w taką histerię że musieli wzywać pogotowie żeby podano jej środki uspokajające. Były dni ,że opowiadała o swim mężczyźnie śmiała się i czekała na jego powrót a były takie ,że siedziała zapłakana twierdząc ,że jej Will wyruszył na wojnę. Były dni ,że pamiętała swoje życie do momentu choroby ale bardzo bardzo rzadko zdarzało się jej być w pełni świadomą.
Cała historia jest prawdziwa , bardzo mnie urzekła i nigdy jej nie zapomnę. Emilii przeszła przez piekło lecz dane jej było poznać smak prawdziwej miłości. Pięknej i niesamowicie silnej , nawet choroba nie była w stanie jej stłumić. Do końca swych chwil Emilii pamiętała swojego Williama.
Cieszę się ,że mogłam poznać ich oboje.
Emilli już nie żyje. Była już bardzo stara ( nie pamiętam dokładnie wieku ale jeśli pamięć mnie nie myli umarła przed setnymi urodzinami) Mam zdjęcia które miały być tylko moimi wspomnieniami ale jak uda mi się odpalić komputer stacjonarny dodam kilka .Nie będę wdawać się w szczegóły ponieważ rodzina Emilii nadal mieszka w tym miasteczku.
Czy was też urzekła ich historia czy tylko ja jestem beznadziejnym przypadkiem ? Lubię prawdziwe historie , fascynują mnie bo są życiowe. Miłego weekendu kochani :-*
Życzę Wam wszystkim takiej Miłości ;)
Niesamowita historia...życie nie jest łatwe...a jak się wali, to wszystko naraz.
OdpowiedzUsuńNigdy nie możemy być do końca pewni tego co nas spotka jutro...
UsuńBoże jaka cudowna historia... aż mi się łza w oku zakręciła :( Może to dziwnie zabrzmi, ale dobrze, że odeszła wreszcie spotkała ukochanego:)
OdpowiedzUsuńMoże brzmi dziwnie ale takie życie nie do końca świadome jest męczące nie tylko dla tych staruszków którzy każdego dnia nie wiedzą gdzie są ale także dla ich rodzin. Poza tym opieka nad taką osobą też nie należy do łatwych .
UsuńHistoria naprawdę cudowna i chwyta za serce, takich miłości w dzisiejszych czasach jest już niewiele, a co do choroby Emilli mój dziadek na nią chorował nie poznawał nikogo z nas pamiętał tylko swoją zmarłą pierwszą żonę czyli moją prawdziwą babcie. Pozdrawiam i zapraszam do nas http://siostrydajarade.blogspot.com/2016/03/pan-osos.html
OdpowiedzUsuńCzyli Twój Dziadek też pamiętał swoją pierwszą miłość ;)
UsuńPiękna historia, życie pisze najbardziej wzruszające scenariusze.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa miłość nie zostanie pokonana nawet przez chorobę, wspaniała historia :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia, która łapie za serducho.
OdpowiedzUsuń